sobota, 22 czerwca 2013

Jan Polkowski "Głosy" 2012




Szanowny Panie, 
bardzo Panu dziękuję za Głosy zabitych na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. i głosy ich bliskich: matek, ojców, żon, dzieci. Najbardziej jestem Panu wdzięczna za głosy kobiet: matek, żon, narzeczonych – one chyba milczały dotąd najbardziej. Nikt z bohaterów tych wierszy, żaden z autorów tych listów, nie miał dotąd możliwości wysłowienia tego, co czuł, ale chyba kobiet dotyczy to jeszcze bardziej. Przecież ich świadectw, wyznań nikt chyba nawet nie oczekiwał. Pozostawały w cieniu historii, polityki, w cieniu swoich mężów, ojców i synów, którzy wtedy zginęli.





Już po raz kolejny zwraca Pan moją uwagę i na ten cień, bo udaje się Panu z tego cienia, a więc z niebytu (nie tylko literackiego) wydobyć to, co się tam dotąd kryło, czego nie widać, o czym może nie do końca wiadomo, a co przecież jest. Trzeba tylko większej, chyba jednak niecodziennej wrażliwości, czułego serca, współ-czucia, aby to dostrzec i wydobyć.
            Pisze Pan, że tą poezją oddaje im głos, wciela ich życie, skraca dystans między nimi i nami. Tak, to piękna i doniosła rola, do jakiej poezja jest powołana, do jakiej jest zdolna, o czym dzisiaj łatwo zapomnieć. Te wiersze przekraczają granice – ciszy, przemilczenia – a poprzez wysłowienie uobecniają, powołują do istnienia. Po co? By żaden z tych głosów, najcichszych i najsłabszych, nie zgubił się, nie zaginął w zgiełku. Pana troska o to jest wzruszająca. Przecież ich głosy są brakującymi głosami naszej wspólnoty. Czy taka wspólnota może przemówić pełnym głosem, jeśli chociaż część z nas nie będzie mogła przemówić we własnym imieniu? Portret, jaki wyłania się z tych wierszy, to nie tylko osoby, których tamte wydarzenia bezpośrednio dotyczyły. Obraz społeczeństwa z Wybrzeża daje się łatwo uogólnić. To obraz całej Polski, portret całej naszej wspólnoty, także opis doświadczenia zbiorowego. To obraz tych, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Czy będą nasyceni?
Tymi wierszami częściowo oddaje Pan im/nam sprawiedliwość. Okazuje się, że na pewno poezja może być błogosławieństwem. Bo tak jak i tamte błogosławieństwa jest „podnoszeniem nizin”. Staje po stronie ubogich, słabych, cichych, pragnących. Nie oskarżenie i nie dopominanie się o ich prawo głosu jest najważniejsze, ale to, że tymi wierszami już to dopełnianie całości się dokonuje. Czy bez głosów takich jak te prawda, która przecież jest całością, byłaby możliwa?
Wyrazy szacunku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz